Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2013

o ćwiczeniach słów kilka

Od ponad miesiąca regularnie, bo trzy razy w tygodniu ćwiczę z Ewą Chodakowską. Czy widzę jakieś efekty? Tak ale małe. Cały miesiąc robiłam program skalpel natomiast teraz robię program szok trening. Po miesiącu ćwiczeń zgubiłam kilka centymetrów tylko, ale ja nie chce się odchudzać tylko poprawić swoją kondycje :) Wczoraj robiłam pierwszy raz szok trening i mój facet musiał mnie zeskrobywać z podłogi he he :) Niby trening krótszy o 15 minut ale bardziej męczący. Jednak jestem z siebie dumna, że jestem systematyczna i ćwiczę cały czas. W końcu co mam innego do roboty?:) Wczoraj odwiedził mnie siostrzeniec z żoną :) Fajnie było powspominać stare dobre czasy. Napiliśmy się i porozmawialiśmy i troszkę pośmialiśmy. Poczekali u nas na pociąg, a później jak poszli zajęliśmy się kolacją, a mój szykował się na noc do pracy. Dzisiaj ma ostatnią nockę na całe szczęście :) Pomału się zbliża 1 listopada więc już pomalutku sprzątamy groby. Na wszystkich świętych przyjeżdża siostra więc nie będzie

wachania nastroju eh...

Dzisiaj znowu dopadł mnie smutek. Wystarczyła chwila rozmowy z przyjaciółką, a łzy same zaczęły lecieć. Nie wiem czy to przez okres czy po prostu przez przesilenie letnio-jesienne? Wypłakałam się na ramieniu mojego Ukochanego i od razu lżej mi się zrobiło na sercu. Wygadałam się, pooddychałam głęboko i ta cała złość i smutek zniknęła. Urodziny R. spędził w pracy niestety ale prezent mu się bardzo spodobał :) Jak ten czas szybko leci. Skończył już 31 lat. Kocham Go co raz mocniej, z każdym dniem co raz bardziej. Czasami nie doceniam faktu, że mogę na Niego liczyć i mam Go dosyć, ale to tylko małe chwile zwątpienia. Jest nam ze sobą cudownie, ale zaręczyn na razie nie będzie z przyczyn finansowych. Mówi się trudno. Ważne, że jesteśmy razem. Bo czym by było moje życie bez Niego? Myślę, że pustynią bez uczuć. Kocham Go tak mocno, że to aż boli. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Wiem jednak, że chce założyć z Nim rodzinę i to się nigdy nie zmieni. Chociaż przeraża mnie to całe macierzyństwo.

zła...

Obraz
Z pracy nic nie wyszło, bo się okazało, że już kogoś przyjęli i nie maja miejsc. Wiedziałam, że tak będzie. Ja mam jakiegoś pecha i to wielkiego. Jakby było jeszcze mało non stop chodzę wkurwiona. Wkurzam się na wszystko, a przede wszystkim na mojego i na wszystko co robi albo nie robi. Wkurza mnie ostatnio bardzo. Denerwuje mnie fakt, że nic w domu nie pomaga. Ja wiem, że pracuje ale jedną rzecz jak zrobi to nic mu się chyba nie stanie. Wszystko przez to, że za dużo czasu spędzamy razem tak mi się wydaje. Jeszcze mogę zwalić mój stan na fakt, że jestem przed okresem i dlatego pewnie tak się wściekam. Sama nie wiem co robić ze sobą. Tyle dobrego, że ma teraz popołudniówki. Pobędę sama to może się wyciszę. DOPISANE 18:44 Złość przeszła od razu po tym jak mój R. mnie przeprosił. Jest lepiej, wyjaśniliśmy sobie kilka rzeczy i jest dobrze. Ostatnio dużo myślałam, bo jak wiecie mam dużo czasu. Chciałabym kiedyś jak będzie mnie stać zrobić sobie tatuaż i już nawet wiem jaki. Nawet już wie

:(

Dzisiaj dzień smutku u mnie :( Pokłóciłam się z chłopakiem oczywiście o co? O kasę, a o co by innego. Za bardzo się martwię tym wszystkim, że nie starczy nam pieniędzy... To wszystko bardzo mnie wkurza. Nie powinnam się tak martwić tym wszystkim, bo źle to wpływa na moje zdrowie. Oczywiście mój facet powtarza, że wszystko się ułoży, ale jakoś się nie układa. Ja staram się myśleć pozytywnie, ale powiedzcie mi ile można składać cv i czekać na telefon kiedy on nie dzwoni? Mam nadzieje, że rozmowę we wtorek się uda, ale to też jest nie pewne, bo praca jest w innym mieście. Można tam dojechać autobusem czerwonym ale jadą tam trzy autobusy w ciągu dnia tylko. Także może się okazać, że nie wezmę tej pracy bo nie będę miała jak dojechać. Zobaczymy we wtorek.

istne szaleństwo:P

Wczoraj mój Misiek miał wolne i był to dość szalony dzień :) Związku z tym, że była wypłata mieliśmy multum spraw do załatwienia. Do południa poszliśmy odebrać moje buty od szewca i kupić leki. Później wybraliśmy się na nasz rynek i kupiliśmy kilka drobiazgów. Niestety nic mojemu Kochanem nie kupiłam jeszcze na urodzinki, ale w poniedziałek będę jechać do UP to po drodze wpadnę do kilku sklepów. Po obiadku i małym odpoczynku pojechaliśmy do Lidla, Netto i oczywiście zahaczyliśmy o Rossmanna. Do domu wróciliśmy sobie na piechotę i takim sposobem mieliśmy godzinny spacerek. Mieliśmy zamówić coś do jedzenia i posiedzieć w domu, ale mój R. zaprosił mnie do restauracji :) Spędziliśmy miły wieczór pijąc, jedząc i wspominając początek naszej znajomości :) W domku byliśmy około 22 i zrobiliśmy sobie seans filmowy, ale ja nie wiem od czego byłam tak zmęczona, że godzina 24 i już spałam. Dzisiaj mój Misiek zaczyna nocki niestety więc czekają mnie samotne noce. Ja wstałam sobie dzisiaj po 10 :)

brak słów...

Niestety tak jak przypuszczałam z pracy, który zaproponował UP nic nie wyszło ponieważ jak napisał pracodawca nie mam odpowiednich kwalifikacji na stanowisko recepcjonistki. Straciłam tylko czas i pieniądze na dojazdy. Kolejna wizyta w urzędzie 14 października. Jeśli chodzi o spotkanie jutro w sprawie pracy zostało przełożone na po niedzieli. Zobaczymy czy coś z tego będzie czy nie. Nie wiem dlaczego ale mam złe przeczucia. Będzie co ma być. Weekend minął zdecydowanie za szybko. W sobotę R. miał wolne więc spędziliśmy cudowne chwilę razem na spacerze, a później w domku oglądając filmy :) Tak niewiele człowiekowi potrzeba do szczęścia. Wystarczy druga kochająca osoba i fakt, że można się przytulić do niej. Natomiast w niedziele R. miał ranki, a ja poszłam do rodziców na obiad, a mój Skarb dołączył do nas po pracy. Tata stawiał wódkę więc niedzielne popołudnie spędziliśmy rodzinnie. Później ja z mamą wieczorem pojechałam po siostrę, bo przyjechała na dwa dni :) W domku byliśmy po 21 i R

propozycja pracy...

Właśnie wróciłam z Urzędu Pracy gdzie musiałam złożyć zwolnienie lekarskie ponieważ nie stawiłam się tego dnia co trzeba na podpis. Na całe szczęście uznali mi to usprawiedliwienie i dostałam skierowanie na rozmowę w sprawie pracy jako recepcjonistka w termach, które maja być otwarte na dniach. Rozmowa jest dzisiaj o 13.40. Staram się myśleć pozytywnie, ale martwię się, że nie znajomość języka niemieckiego może sprawić, że mnie nie przyjmą. Jak się nie uda to w środę jadę na kolejną rozmowę w sprawie pracy, którą mi koleżanka załatwiła. Wszystko się okaże na dniach. Na pewno po rozmowie zdam wam relacje jak mi poszło :)