długa przerwa...

Żyje i mam się dobrze. Nie wiem co się ze mną dzieje ale ostatnio w ogóle nie mam czasu i chęci aby tu zajrzeć. Mam nadzieje że mi to wybaczycie :)
U nas wszystko dobrze chociaż czasami dopada nas jakiś kryzys ale trudno się dziwić jak człowiek się ciągle mija.  W lutym zakończyłam poprawkę tatuażu na boku i jestem zakochana tak pięknie wyszedł :) Fakt kosztowało mnie to trochę bólu ale było znieczulenie więc jakoś to ogarnęłam. Całe szczęście towarzyszył mi mężu na obydwu sesjach, bo studio w innym mieście i trzeba było dojechać samochodem. Czeka mnie jeszcze kilka poprawek, bo jeszcze napis przebija ale to już na spokojnie.  Od stycznia zapisałam się na siłownie i sumiennie chodzę. Zakupiłam cały strój : buty ,leginsy, koszulki i się jaram jak dziecko :) Wczoraj przyszła druga para leginsów bo muszę mieć coś na zmianę i są cudowne :) Staram się tak dwa maksymalnie trzy razy w tygodniu być na siłowni :) Nie poddaje się ale czekam aż będzie ciepło wtedy chyba zostanę przy ćwiczeniach w domu albo bieganiu na stadionie:) Jeszcze się okażę.
Pod koniec marca wybieramy się z mężem do siostry mojej do Zielonej Góry na imprezę i bardzo się cieszę, że udało mu się załatwić wolne i w końcu jedzie ze mną :) Zapowiada się ciekawy weekend :) Czasami trzeba się oderwać i gdzieś uciec :)
Ze smutnych wiadomość rodzice musieli uśpić naszego psiaka Rockiego :(:( Miał 15 lat i niestety dopadła go starość :( Nie sądziłam, że aż tak będę płakać...Smutno mi bez niego i ciągle się łapie na tym, żę chce z nim iść na spacer :( Przynajmniej nie cierpi i to mnie pociesza.

Komentarze

  1. Biedny psiak :( najważniejsze, że było mu dobrze z Wami za życia i na pewno był szczęśliwy mając taką rodzinę. Ale wiem jaka bolesna jest utrata zwierzaka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że znów tu jesteś :)
    Pochwal się tatuażem. Zawsze z miłą chęcią oglądam tatuaże, sama mam jeden, ale nie wykluczam w przyszłości kolejnych.
    Jak działają te znieczulenia przy tatuażu? Ja jechałam bez, ale to wewnętrzna strona ręki, więc chyba nie takie bardzo tragiczne miejsce. Jeśli będę robić kiedyś drugi, to albo na ramieniu, albo na plecach przy samej szyi. Jeszcze nie zdecydowałam i sama nie wiem czy kiedykolwiek do tego dojrzeję.

    Przykro mi z powodu Rockiego :( Rozumiem Twój ból, w swoim życiu straciłam 4 koty, jednego pamiętam przez mgłę, bo byłam mała, więc jakoś jeszcze to przebolałam. Ale pozostałe - mimo, że minął już rok od Urwiska i Figielka i prawie 3 lata od odejścia Pusi to nadal boli tak samo. Czas nie leczy ran, przyzwyczajasz się do bólu, który nigdy nie mija :(
    Nie wiem na ile uznasz to za głupie, ale ja wierzę, że zwierzaki nad nami czuwają po odejściu za "tęczowy most".
    Trzymaj się ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem smutek po stracie psiaka :( nasz odszedł w ubiegłym roku, kurier nam go rozjechał ;( do tej pory nie umiem się z tym pogodzić, był moim najlepszym czworonożnym przyjacielem... :(

    Aktywność fizyczna wciąga :) choć ja ostatnio mam kryzys i ćwiczę mniej chętnie i krócej. Musze się wziąć za siebie :)

    Pozdrawiam wiosennie :)

    natalia

    OdpowiedzUsuń
  4. Strata, nawet zwierzaka, z którym byliśmy związani zawsze jest bolesna. Najważniejsze jednak, że pozostają nam wspomnienia, one są bezcenne.
    Po długim błądzeniu w blogosferze, keepgoing umiera śmiercią naturalną - będę tu http://simplenessinwords.blogspot.com/
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

:)

nowy początek...

zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany....