grudniowo...

Jak zawsze nie mam czasu na pisanie. Tyle się ostatnio dzieje, że trudno mi się zebrać i wejść tutaj i coś dla was napisać. Mam nadzieje, że mi to wybaczycie :)
Już mamy grudzień. Czas tak szybko leci, że zanim się obejrzę to już będzie kolejny rok. W grudniu jak co roku dużo pracy. Grafik bardzo napięty ponieważ mamy pozwolenie na nadgodziny. Trzeba będzie jakoś pogodzić zarówno prace, dom oraz przygotowania do świąt. Jakoś damy radę :) Mąż niestety też w święta pracuje ale u niego to norma niestety. Ja też pracuje w Wigilię i Sylwestra więc mało wolnego w grudniu mam ale przeżyje, bo będzie lepsza wypłata:)
Mikołajki bardzo miło spędziliśmy bo wybraliśmy się do kina na Underworld Wojny krwi :) Polecam serdecznie jak lubicie takie filmy :) Później obiad , małe zakupy a popołudniu odwiedziliśmy naszą chrześnice no bo Mikołaj o niej przecież pamiętał:)
Między mną a mężem raz lepiej a raz gorzej :) Wiadomo jak w małżeństwie. Są dobre chwile ale i są też gorsze.  Dogadujemy się ale jeżeli chodzi o dzieci to ciągle nasze mamy nie dają nam spokoju z tym tematem. Staram się nie denerwować ale czasami nie można. Nie rozumiem tej myśli, że jak ślub to odrazu dziecko musi być. Mamy swój plan i się go trzymamy.
W skrócie to tyle u nas słychać . Przepraszam , że was nie odwiedzam. Nawet jak przeczytam nie zawsze zostawię komentarz ale jestem na bieżąco :)

Komentarze

  1. U nas na początku też otoczenie wypytywało kiedy dzieci. A niektórzy jak się dziwili, że nie chcemy od razu, no bo jak można nie chcieć? Teraz już część przystopowała, na szczęście. Poza tym moim zdaniem to są sprawy tak intymne, że nie wypada o to pytać. Zwłaszcza, że można trafić kulą w płot...
    Tak z ciekawości, czym się zajmuje Twój mąż? Mój teść jest ratownikiem medycznym więc też często ma dyżury w Święta. W tym roku ma nockę w Wigilię i dzień w pierwsze Święto także niezbyt ciekawie, w tamtym roku miał lepszy grafik. No ale cóż, taki zawód.
    Pisz częściej! :)

    natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój mąż pracuje w firmie która robi rzeczy z plastiku. Pracuje na trzy zmiany tzw czterobrygadowka. Tak te pytanie są dość irytujące to prawda ale czasami bardzo irytują :) Postaram się pisać częśćiej

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka nasza polska mentalność już :)
    Ale wiesz... my matki wiemy co to za szczęście takie bobasy i na siłe nawet to szczęście chcielibyśmy Wam wepchnąć - z dobrego serca oczywiście.

    Niestety czasem takie nagabywanie daje skutek odwrotny od zamierzonego. To ma być świadoma i dająca radość Wam decyzja - nie przymus czy obowiązek

    Wszystkiego dobrego na grudzień :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie wiem dlaczego ludzie z pokolenia naszych rodziców- włącznie z nimi- myślą, że mają jakieś niepisane prawo gadać nam ciągle na temat dzieci i jeszcze są przekonani, że inaczej być nie może niż małżeństwo bez dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tego nie rozumiem . Jedyne co możemy to nie przejmować się tym :)

      Usuń
  5. U nas podobnie w temacie dzieci. Z tym, że my mamy w tym temacie małe problemy, co w obecnej sytuacji niekończących się pytań staje się nie tyle denerwujące, co przykre.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisz, kiedy masz czas i wenę. Ja mam taką zasadę, że jak nie chcę, to nie piszę. Przecież to nie jest Twój obowiązek. Rób to z przyjemności. Jeśli zaczniesz się strofować, to odejdzie radość pisania, a przecież nie o to chodzi ;)
    Z jednej strony to mało pozytywne, że pracujesz w Wigilię i Sylwka, ale powiem Ci, że trochę Ci mimo wszystko zazdroszczę :(
    A z dziećmi - też tego nie ogarniam. Są ludzie, którzy wcale nie chcą dzieci i co w tym złego? To wieczne dopytywanie, czepianie się... Przechodziłam to jakiś czas temu. Tylko u nas różnica była taka, że przez długo lekarze radzili mi, żeby się wstrzymać, bo serce musiało dość do siebie po operacjach. Nie chwaliłam się wszystkim, bo po co? Z grubsza znali mój stan zdrowia, wiedzieli o pobytach w szpitalu i zabiegach, ale nie wchodziłam w szczegóły.
    A potem samo staranie się o berbecia zajęło nam prawie rok. I wciąż te niezręczne pytania przy każdej jednej okazji, bo kiedy dziecko? Po jednej z takich akcji ze łzami w oczach zaproponowałam jednej i drugiej mądrej, żeby zrobiła za nas, bo nam jakoś do tej pory nie wychodzi. I powiem Ci, że skończyły się natrętne pytania. Może idź w tym kierunku, zazwyczaj ludzie nabierają wody w usta, jak powiesz im, że nie wychodzi. Trochę im głupio i kończy się ględzenie.

    OdpowiedzUsuń
  7. A tak w ogóle jeśli chodzi o dzieci - u nas już ten etap, kiedy pojawia się nieśmiałe pytanie "a kiedy następne"... tak że ten - ludzie zawsze gadają i zawsze jak nie jeden temat, to drugi :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

:)

nowy początek...

zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany....