krótka relacja z Naszego Dnia :)

 Wkońcu mam chwilę aby usiąść i zdać wam relację z naszego dnia ślubu. Dzień przed ślubem spałam w rodzinnym domu. Oczywiście u mamy było dużo osób , bo spała moja siostra i mojej mamy siostra, która przyleciała z Londynu. Atmosfera była nerwowa i w pierwszej godzinie pożałowałam, że nie zostałam z R. w domu miałabym święty spokój. Po małym wybuchu emocji się uspokoiłam i zajełam się usadzaniem gości. Wieczór minął nam na rozmowach a spać poszłam po 23. Oczywiście nie obyło się bez małych rewolucji żołądkowych. Na 11 pojechałam z mamą do fryzjera i oczywiście tam było opóźnienie. Fryzjerka, która mnie wcześniej zapewniała, że nie będzie opóźnienia zamiast czesać mnie 1 h to czesała mnie 1,5 godziny. Przez to szybko wracałyśmy do domu, bo już czekała na mnie makijażystka. Cały czas od rana byłam w stresie a nasze opóźnienie spotęgowało to uczucie. Makijaż zrobiony był w godzinkę a później musiałam się wykąpać i spakować na nocleg w hotelu. Czas nas gonił więc każdy latał jak pokręcony. Najlepszy był mój tata, który poszedł do kwiaciarni po kwiaty ale nie wziął telefonu. Mojej mamy siostra z londynu późno wróciła od fryzjera jakoś przed 14 a i mój narzeczony za wcześnie przyjechał jak ja jeszcze nie byłam ubrana i gotowa.
Zawiązanie gorsetu to też nie lada wyczyn. Z pomocą mamy i siostry udało nam się go zawiązać i jak się przekonałam później ściśnięcie było mocne i ledwo co dawałam radę. Jakimś cudem wytrzymałam chyba z tym gorsetem może do 19. Mój narzeczony wyglądał nieziemsko w garniturze aż trudno było mu sie oprzeć. Po błogosławieństwie zebraliśmy się i już  pojechaliśmy do kościoła. Tutaj rodzice zrobili nam niespodziankę , bo nie jechaliśmy ich samochodem tylko tata pożyczył od klienta bwm. Piękną, ciemny zielony chyba , bo wyglądała jak czarna , pięknie przystrojona w kwiaty bmw :) Ja to aż zapiszczałam z radości jak ją zobaczyłam. Tata prowadził oczywiście a nam towarzyszyli nasi świadkowie. Moja siostra cały czas niosła mi tren żeby się nie pobrudził :) W kościele wszystko gładko poszło i o dziwo nie płakałam podczas przysięgi. Chyba ktoś nad nami czuwał , bo w dniu ślubu było piękne słonko:)
Na sali wszystko poszło godnie z planem. Oczywiście tak jak podejrzewałam bardzo mało jadłam w przeciwieństwie do mojego męża , któremu apatyt dopisywał. Baliśmy się trochę pierwszego tańca ale o dziwo poszło gładko i szybko:) Goście super się bawili i bardzo chwalili dj oraz jedzenie a to najważniejszę. Ja się wytańczyłam za wszystkie czas tak że następnego dnia ledwo mogłam chodzić.   Wszystko sie udalo i zabawa zakonczyla sie po 4 nad ranem.  Jestesmy po slubie miesiac a ja nadal mowie do meza narzeczony:-)  wczoraj bylam w urzedzie i zlozylam wniosek o nowy dowod z nowym nazwiskiem i miejscem zameldowania. Obecnie mieszkamy u moich rodzicow i z koncem pazdziernika mamy nadzieje ze bedziemy juz na nowym mieszkaniu. Nie mam dostepu do internetu bo moj komputer jest glupi eh... Pisze z tableta wiec dlatego nie ma polskich znakow. Jestem szczesliwa ale juz chce byc u siebie na mieszkaniu.  Malo nam zostalo do zrobienia wiec jeszcze musimy wytrzymac :-)

Komentarze

  1. Pisze pierwszy raz choć czytam regularnie ;) mam pytanie odnośnie DJ
    ...mianowicie tez chciałabym kogoś kto puszcza muzykę z płyt zamiast zespołu ale czy to para młoda wybiera piosenki jakie mają być puszczane? Wszystkiego Dobrego Na Nowej Drodze Życia :))
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam że tak późno odpisuje ale niestety nie mam dostępu do internetu... My np. daliśmy listę utworów które chcemy aby leciały...również podczas wesela goście jak i my z mężem podchodziliśmy i zamawialiśmy ulubione utwory.

      Usuń
  2. Najważniejsze, że wszystko się udało i jesteście zadowoleni :) w końcu to jeden z najważniejszych Dni w Waszym życiu :) szkoda tylko, że opis taki krótki, ja tam bym mogła czytać i czytać ;) sama się rozpisałam w ślubnej relacji, aby nic mi nie umknęło oraz by móc wracać do tych wspomnień po latach :)

    A zdjęcia jakieś będą? :)

    Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No i super poszło, zawsze jest stres n poczatku ,ale jak juz sie zacznie to leci ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli wszystko się udało :) wiesz, ja też nie mogłam się przyzwyczaić, by mówić o Mężu Mąż i często łapałam się na początku na tym :)

    OdpowiedzUsuń
  5. to świetnie sie wszystko udalo ;) ty mialas problem z gorstem a ja znowu ze stanikiem dostalam uczulenie na silikon, ale dobrze ze mialam inny w zapasie uf

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

:)

nowy początek...

zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany....