zaczęło się...

Od wczoraj pracujemy z koleżanką po 10 h. Takie są uroki sezonu na książki niestety. Żeby było mało ostatni weekend sierpnia cały pracuje, a pewnie przyjdzie dużo ludzi. Jak to powiedziała kierowniczka poradzę sobie, bo ogarniam książki. Trochę się boje, że nie dam rady ale trzeba myśleć pozytywnie. Mam nadzieje, że zostanie to zauważone w premii.
R. jutro wraca do pracy i będziemy się mijać praktycznie cały czas. Tyle dobrego,że mój narzeczony co 4 dni ma wolne to zawsze coś zrobi w domu czy coś, bo ja 10 h w pracy to praktycznie na nic czasu nie będę mieć. Tyle dobrego,że co drugi weekend mam pół soboty wolnej i całą niedziele. Trzymajcie kciuki abym dała radę :D Do następnego napisania.

Komentarze

  1. A ja myślałam, że będzie o ślubnych przygotowaniach... :)) ;)

    Kciuki oczywiście trzymam, będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia, się nie przepracuj ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja codziennie od czterech miesięcy pracuje po 9 godzin dziennie plus łącznie 3 godziny na drogę do pracy i z pracy więc wiem jak wygląda takie życie. Co za czasy mamy, że człowiek nie ma czasu "żyć"

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

:)

nowy początek...

zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany....