brak słów...

Nic dodać nic ująć. Miałam zgłosić się na oddział w szpitalu, a lekarz zaplanował moje przyjęcie na oddział na 25 marca. Nie no naprawdę spoko w między czasie to ja mogę wykitować!!!!!!!!!!! Wróciłam wczoraj z mamą do lekarki rodzinnej, która mnie skierowała na oddział to nie mogła uwierzyć w to co mówimy. Kazała dzwonić na pogotowie więc mój facet zadzwonił ale pogotowie nie przyjechało, bo to nie było zagrożenie życia. Odesłali nas do lekarza, który po 18 jeździ na wizyty domowe ale ja już miałam dość i sobie odpuściłam. W poniedziałek mam wizytę u mojego specjalisty a do tego czasu biorę te leki co mi przepisała lekarka i fakt aż takiej tragedii nie ma ale mimo wszystko jest kiepsko. Cały czas trzymam dietę czyli zupka ryżowa i głównie soki owocowe i warzywne. Szlak mnie już trafia ale do poniedziałku dam radę. Tylko się boje, że lekarz już nie będzie mi miał jakich leków przepisać, a tak mówiła lekarka rodzinna. Mimo wszystko staram się jakoś funkcjonować i nie denerwować. Mój facet się martwi, tak samo rodzice, dzwonią parę razy dziennie i sprawdzają czy żyję :) Zjadłabym sobie coś zakazanego ale nie mogę niestety eh.

Komentarze

  1. Kochana, bardzo mi przykro, trzymaj się tam!:*

    OdpowiedzUsuń
  2. ach te szpitale... Mój mąż dzisiaj odwoził dziadka ze skierowaniem do szpitala, to też kazali przyjechać dopiero za miesiąc

    OdpowiedzUsuń
  3. brawo dla naszej Polskiej Służby Zdrowia. Po prostu ręce opadają - nic więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. gdy zaczęłam czytać tą notkę to się przeraziłam. Ta nasz służba zdrowia o dupe rozbić za przeproszeniem. Kochana lekarz napewno będzie miał jakie leki ci przepisać nie ma sytuacji bez wyjścia. Jak już będziesz wiedziała jak masz dalej się leczyć to napisz, bo niepokoję się trzymaj się mocno ;*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

:)

nowy początek...

długa przerwa...